Dziewczyna mojego kumpla

Przed chwilą pisałem o Epoce Lodowcowej, ale ponieważ dzisiaj oglądałem film „Dziewczyna Mojego Kumpla” (My Best Friend Girl), to postanowiłem, że napiszę również słówko o tym filmie. Dzisiaj oglądałem go już po raz siódmy w moim życiu i podejrzewam, że nie jest to ostatni raz. Pierwszy raz oglądałem go w kinie, po serii kilku nieudanych filmów, które bardzo negatywnie wpłynęły na mój odbiór kinomatografi. Na szczęście poszliśmy na ten film (po obejrzeniu zapowiedzi już wiedzieliśmy, że może być ciekawy) i kino odzyskało reputację w moich oczach.

Ale przejdźmy może do samego filmu. Dlaczego postanowiłem o nim napisać? Być może dlatego, że jest to jeden z nielicznych filmów (komedii), które potrafią rozbawić do łez, a czasem nawet powodować problemy ze złapaniem oddechu – to również z powodu śmiechu. Jest to film dla ludzi, którzy potrafią śmiać się z rzeczy obrzydliwych i różnych innych, z których czasem śmiać się nie wypada. Nie polecam go osobom, które są fanatykami religijnymi czy też ludźmi, którzy nie tolerują wulgaryzmów, gdyż te również pojawiają się w czasie filmu.

A zatem o czym jest ten film? Jest to historia faceta, który zarabia pieniądze na dwa sposoby. Pracuje w firmie sprzedającej oczyszczacze powietrza – i dobrze się przy tym bawi przyjmując telefonicznie reklamacje klientów. Druga jego działalność polega na tym, że pomaga parom wrócić do siebie. Dokładniej stara się pokazać kobietom, że mogą trafić na gorszego faceta, niż ten, z którym ostatnio się rozstały. Aby to osiągnąć, umawia się z taką spragnioną nowych znajomości kobietą, i odstawia przedstawienie, w którym pokazuje jej jak źle może być z kimś innym. Oczywiście kobiety po takiej randce nie chcą go już więcej widzieć i dzwonią do swoich byłych, że miały najgorszą randkę w życiu. I tak to się kręci.

W pewnym momencie trafia jednak na kobietę, z którą nie udaje się tak łatwo. Jest to niedoszła dziewczyna jego najlepszego przyjaciela. Niestety zakochuje się on w niej i nie potrafi wykonać zadania, na które namówił go przyjaciel, by jego przyjaciółka stała się jego dziewczyną. I może brzmi to jak kolejna komedia romantyczna (i tak w rzeczywistości jest), ale to co dzieje się w czasie tego filmu, rozbawia do łez.

Oglądałem ten film z różnymi osobami, ale scena z goleniem brwi przez aktora znanego przede wszystkim z „szarlotki” w American Pie , u każdej spowodowała lawinę śmiechu, więc mogę śmiało twierdzić, że z Wami też tak będzie. A to co dzieje się na weselu siostry wspomnianej już dziewczyny, to totalna rozwałka imprezy. Najlepszy chyba jest punkt: „No mamuśku, sam się ssał nie będzie…”. Więcej nie zdradzę. Jeśli Was to zaciekawiło, to gorąco polecam. Nawet chyba bardziej niż epokę.

Ostrzegam jednak, że trzeba mieć poczucie humoru, które pozwala śmiać się ze wszystkiego.

Michał Cieślak

Więcej o Michał Cieślak

Uważam, się jeszcze za młodego człowieka, choć w życiu zaliczyłem już kilka checkpoint'ów, takich jak: ślub, dzieci, własna firma, własne mieszkanie, itp.

15. Sierpień 2009 przez Michał Cieślak
Kategorie: Film | Tagi: , | 2 komentarzy

Komentarzy (2)

  1. Na filmie byłam w kinie…z całą klasą z resztą… Niestety wychowawca nie był zadowolony… Ale klasa tak ;D
    Film świetny i godny polecenia… Ale jeśli ktoś jest wrażliwy na ordynarne i wulgarne słownictwo niech lepiej omija ten tytuł z daleka ;)

  2. Zgadza się. Trzeba mieć odpowiedni dystans i poczucie humoru, by taki film zaakceptować. Zauważyłem też, że na przykład starsze pokolenie nie reaguje tak samo żywiołowo, jak ludzie w podobnym wieku do mojego. I dochodzi jeszcze jedna kwestia – warto znać angielski, bo niektóre zwroty lepiej samemu sobie wychwycić niż czytać, bo czasem coś umknie.

    W każdym bądź razie scena z goleniem brwi u każdego z kim go oglądałem powodowała salwy śmiechu :)

Napisz coś ciekawego

Pola wymagane są zaznaczone * markiert


Visit Us On FacebookVisit Us On LinkedinVisit Us On TwitterVisit Us On Google PlusVisit Us On PinterestVisit Us On YoutubeCheck Our Feed