Handel domenami – czy to już wyłudzanie pieniędzy?

W tym wpisie postaram się napisać kilka zdań na temat samych domen oraz handlu nimi. Otóż, być może nie wszyscy jeszcze to wiedzą, ale posiadać własną domenę może każdy. Aby tego dokonać wystarczy zgłosić się do jakiegoś rejestratora domen – czyli firmy, która się czymś takim zajmuje – i zapłacić odpowiednią sumę pieniędzy. Zazwyczaj jest to koszt od 50 do 250 zł – najdrożej jest za domeny z końcówką .pl (oczywiście nie biorę pod uwagę końcówek krajowych z innych państw, bo te często są dla polskiego użytkownika droższe niż domeny .pl).

Istnieje kilka rodzajów domen. Są domeny globalne, typu: .com, .net. czy też .edu. A także domeny krajowe, jak wspomniane już domeny z końcówką .pl. Są również domeny  lokalne, które w zasadzie są subdomeną domeny globalnej lub też krajowej. A zatem będzie to np. warszawa.pl, krakow.pl – ale także .com.pl, .biz.pl, etc. Większość z Was zapewne przyzwyczajona jest do tego, że adres strony zaczyna się od bardzo znanych trzech liter: www. Ale okazuje się, że tak naprawdę www wcale nie musi występować w adresie strony i niczym się to nie różni od zwykłej subdomeny. A zatem równie dobrze może to być www.gryzonie.pl jak i abc.gryzonie.pl czy też nawet gry.gryzonie.pl Wszystkie wspomniane adresy są subdomenami. Tyle wstępu, jeśli chodzi o domeny.

Handel domenami, a moralność…

Miałem poruszyć niewdzięczny temat handlu domenami. Otóż gdy zaczeły pojawiać się pierwsze strony internetowe, nikt jeszcze nie myślał, że ten sposób komunikacji z użytkownikami, czy też prezentowania im materiałów, tak szybko zdobędzie popularność. Pojawienie się stron internetowych sprawiło, że internet stał się miejscem, w którym można znaleźć ogrom przydatnych informacji. W pewnym momencie strony stawały się tak popularne, że zaczęto szukać sposobu na zarabianiu na nich. Czasem powstawały sklepy internetowe, innym razem były to strony na których prezentowany był jakiś produkt czy też usługa. Ale powstały również takie strony jak yahoo!, która była katalogiem innych stron. W czasach kiedy nie istaniało google,  znalezienie czegokolwiek było znacznie trudniejsze, niż obecnie. Więc katalogi byly bardzo pomocnymi narzędziami. Ale yahoo musiało na czymś zarabiać i wtedy wymyślono, że można przecież użytkownikowi wyświetlać reklamy innych firm.

Internet zaczął rozwijać się jeszcze szybciej, a ilość stron rosła w ogromnym tempie. Jak wiadomo każda nowość, typu telewizja, kolej czy transport samochodowy potrzebowały dziesięcioleci, by się upowszechnić – internet potrzebował zaledwie kilku lat, by na zawsze zmienić nasz świat. Szybko okazało się, że popularna strona może dawać ogromne zyski jej właścicielowi. W czasach przed google, szczególnie istotna była nazwa samej domeny. Wiele osób szukając informacji, poprostu wpisywało w pasku przeglądarki różne adresy – licząc, że trafią na to, czego poszukują. Przykładowo szukając informacji o myszoskoczkach ktoś zapene wpisałby gryzonie.pl – albo inne tego typu domeny.

Bardzo popularne i powszechne nazwy, typu: bank, apteka, nieruchomości, itp – generowały setki odwiedziń bez potrzeby inwestowania w reklamę. Ludzie sami wpisywali te nazwy szukając odpowiedniej strony. To jednak odbiło się negatywnie (moim zdaniem) na dalszym rozwoju internetu. Pojawiły się pierwsze spektakularne zakupy domenowe. Firmy z większą ilością gotówki zaczęły kupować domeny, które były popularne, płacąc osobom, które wcześniej je zarejestrowały. I tak osoby, które weszly w posiadanie domeny za przykładowo 200 dolarów – mogły ją sprzedać za kilkaset tysięcy, a w niektórych przypapdkach nawet powyżej miliona dolarów (np. nie tak dawno sprzedano domenę pizza.com za 2,6 miliona dolarów).

Po tym było już tylko gorzej. Wraz z taniejącymi cenami rejestracji domen, pojawiało się coraz więcej osób, które rejestrowaly domeny tylko po to, by komuś je później sprzedać. Pojawiła się zupełnie nowa gałąź gospodarki – handel domenami. Dla niektórych stał się to zawód uprawiany codziennie – przynoszący takiej osobie bardzo duże zyski. Takie osoby często spędzały długie godziny z szukaniem wolnych jeszcze wartościowych (potencjalnie) domen. Licząc na to, że za jakiś czas ktoś zapłaci im za nie znacznie więcej. Co gorsza, większość tych osób zaczęła te domeny kupować właśnie tylko po to. Okazuje się, że nawet nie wysilają się, by cokolwiek na takiej domenie się znajdowało – tj. stoją one puste, bez żadnej strony, albo jedynie z informacją, że są na sprzedaż. Od jakiegoś czasu istnieją nawet specjalne programy partnerskie, które pozwalają na wyświetlanie reklam na „pustych” domenach. A zatem wchodzimy na taką domenę, a jedyne co na niej znajdziemy, to reklamy przedstawione nam w postaci linków (np. program sedo).

Ja postrzegam to zjawisko bardzo negatywnie. Niektóre osoby idą nawet w tym kierunku, że wykupują specjalnie nazwy firm, czy też nazwy np. nowo powstających seriali i programów telewizyjnych. Wykorzystują swoje dojścia lub naiwność pracowników w telewizji – tylko po to, by dowiedzieć się nazwy programu, zanim ten zostanie oficjalnie ogłoszony. Kupują taką domenę, a następnie liczą na krocie z jej sprzedaży. Podobnie było z domenami na euro 2012  - po ogłoszeniu, że będziemy organizatorami ilość zarejestrowanych domen mających coś wspólnego z Euro 2012 urosła diametralnie do niewyobrażalnych rozmiarów. Gdy już emocje opadły, część osób pozbyła się domen zarejestrowanych „na szybko”, bo okazało się, że nie znalazły one nabywcy – zazwyczaj dlatego, że były mało atrakcyjne.

Jak dla mnie, jest to biznes na pograniczu dobrego smaku i naciągactwa. Sprowadza się to do tego, że wiele atrakcyjnych domen, łatwych do zapamiętania „wisi” pustych – zamiast dać użytkownikom jakąś wartość. Przez to ludzie, którzy chcą zrobić coś ciekawego w internecie, muszą się sporo nagłówkować, by znaleźć wolną domenę, która jednocześnie będzie łatwa do zapamiętania i w jakiś sposób kojarzyła się z tematem na jaki będzie dana witryna. Właśnie dlatego gryzonie nazywają się gryzonie. W 2004 roku, kiedy zastanawialiśmy się nad nazwą witryny większość domen ze słowem gry było już zajętych. Szczęśliwie okazało się, że gryzonie byly wolne. Podobnie ma się sprawa z letspuzzle czy gameonade – te strony mogłyby się nazywać zupełnie inaczej, gdyby nie to, że bardziej atrakcyjne domeny były już zajęte.

Tylko raz…

Mnie zdażyło się tylko raz kupić domenę od kogoś. A to właśnie przez nieuwagę. Otóż gdy powstał pomysł na stronę z kartkami, wymyśliliśmy odrazu, że będzie się nazywała kokartki. Gdy to wymyśliliśmy zarówno domena kokardki jak i kokartki były wolne. Ale od momentu powstania pomysłu do czasu zrobienia strony i kartek, minęły dwa lata. W ciągu tego czasu domena kokardki.pl została już zajęta. Nie pozostało nam nic innego niż kupienie jej od osoby, która weszła w jej posiadanie. Oczywiście nie było na niej żadnego wartościowego portalu. Myślałem, że taka domena nie może dużo kosztować, skoro nic na niej nie ma – a na dodatek do czego ktoś inny mógłby ją wykorzystać? Sprzedawać kokardki przez internet? Gdy jednak zaproponowałem kilkaset złotych, okazało się, że jestem daleko od oczekiwań właściciela. Ostatecznie udało się „wynegocjować” kwotę kilkutysięcy złotych – i za tylę tą domenę kupiliśmy. A tylko dlatego, że nie zarejestrowaliśmy jej odrazu gdy wpadliśmy na pomysł. Teraz niestety każdy pomysł rozpoczynamy od sprawdzenia domen i jeśli są wolne, od ich rejestracji – by w przyszłości nie mieć podobnych problemów.

Gdy dzisiaj zapytano mnie o możliwość kupna jednej z moich domen, byłem już świadom tego, ile taka domena może kosztować u zawodowych sprzedawców. Oczywiście domena się nie sprzedała, bo cena była za wysoka – ale ja zanim kupiłem kokardki, też długo uważałem, że cena jest za wysoka :) Zresztą nadal tak uważam, ale takie jest prawo rynku. Coś jest warte tyle, ile ktoś za to zapłaci.

Cieszmy się, że nie dzieje się tak samo z chlebem – bo ktoś wykupiłby cały chleb w sklepie, a potem sprzedawał nam po kilkukrotnie większych cenach. To by dopiero było przykre… a bez domen można żyć.

Uważam, że handel domenami to swego rodzaju mutacja wirusa, jakim jest internet – w mojej opini bardzo przykra i szkodliwa mutacja.

Pozdrawiam
Michał Cieślak, Bezsens.info

Więcej o Michał Cieślak

Uważam, się jeszcze za młodego człowieka, choć w życiu zaliczyłem już kilka checkpoint'ów, takich jak: ślub, dzieci, własna firma, własne mieszkanie, itp.

21. Sierpień 2009 przez Michał Cieślak
Kategorie: Handel, Wirtualny Świat | Tagi: , , | Napisz komentarz

Napisz coś ciekawego

Pola wymagane są zaznaczone * markiert


Visit Us On FacebookVisit Us On LinkedinVisit Us On TwitterVisit Us On Google PlusVisit Us On PinterestVisit Us On YoutubeCheck Our Feed