Ban do 17 kwietnia na wykopie

No i stało się. Na wykopie nie potrafią docenić fajnej akcji, o której pisałem poprzednio. Miejmy nadzieję, że jednak chociaż kilka osób dowiedziało się o akcji i sprawę jakoś rozkręcą.

A co do bana na wykopie, to do 17 kwietnia mam wolne od niego. Nie rozumiem tylko osób, których jedynym celem na tej stronie jest chodzenie od spisu do spisu i zgłaszenie go jako spam. Ale cóż, niektórzy od dziecka są donosicielami i tak już zostaje ;)

Ciekawe ile takich zgłoszeń jest potrzebnych, by obsługa zareagowała? I tak 46 osób zdążyło zobaczyć o co chodzi, więc było warto!

Pozdrawiam i tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą aktywność na blogu

Michał Cieślak

14. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Blog, Wirtualny Świat | Tagi: , | Napisz komentarz

Jesteś piękna… tak to właśnie Ty jesteś piękna, czyli OperationBeautiful

Jesteś piękna pod warunkiem, że jesteś kobietą :)

Jest sobie środek nocy (chociaż dla niektórych to już ranek a dla innych dopiero wieczór) i właśnie trafiłem na jakiś blog – a to tak przy okazji sprawdzania tego, jak się indeksują blogi z różnych platform – i tam trafiłem na informacje odnośnie akcji, którą ja nazwałbym zwyczajnie „Jesteś piękna”.

Skąd pochodzi źródło takiej akcji?

Otóż, wyobraźcie sobię, że jest taka oto strona http://operationbeautiful.com – której celem jest wzmocnienie świadomości swojego piękna u kobiet. Mówiąc prosto i zwięźle, chodzi to, żeby przestały marudzić jakie to one są be. Akcja jest na tyle sprytna, że jak widać przyciągnęła nawet moją uwagę, a przyznam, że na codzień ciężko mnie do takich projektów zachęcić.

Cała akcja właściwie sprowadza się do tego, by inne osoby zostawiały w różnych miejscach karteczki, które mają informować potencjalnego odbiorcę (kobietę) o tym, że jest piękna. Można oczywiście dodać kilka innych, miłych, przymiotników. Ale generalnie chodzi o podniesienie samooceny u naszych wspaniałych kobiet.

A ja jeszcze raz powtórzę, że wszystkie jesteście piękne. Taka karteczka może znajdować się np. w publicznej toalecie:

 

Jeśli znajdziecie gdzieś taką karteczkę (lub zostawicie), nie bądźcie skąpi i przyślijcie jakieś zdjęcie. Chętnie podzielę się nim na moim blogu.

A zatem… do dzieła Panowie (Panie chyba też mogą zostawiać karteczki). Zostawiajcie kartki gdzie popadnie i pomóżcie rozpropagować tę akcję. Ale to już!

Pozdrawiam

Michał Cieślak

ps. Ja o akcji dowiedziałem się z tego bloga: http://thegratefullife.weebly.com/1/post/2011/03/operation-beautiful.html

Byłoby nie ładnie nie podać swojego źródła. A teraz jeszcze zdjęcie Pani z podanego wpisu, która odnajduje właśnie wspomnianą karteczkę:

A, że Pani jest całkiem sympatyczna, to dlaczego jej nie pokazać :)

14. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Człowiek, Społeczności, Świat, Wirtualny Świat | Tagi: , , , , , , | Napisz komentarz

Google i nowy sposób prezentacji wyników. Psikutas bez s na końcu.

Tak sobie przy okazji sprawdzania wyników w google pomyślałem, że może podzielę się swoją negatywną opinią o nowym sposobie prezentowania wyników wyszukiwania.

O co tak właściwie chodzi i co się zmieniło?

Pozornie wszystko jest po staremu. Przecież nadal widzimy rezultaty wyświetlania. Reklam w zasadzie jest tyle samo. Pojawił się ten pasek po lewej stronie, ale to jest do przełknięcia – chyba i tak jeszcze ani razu z niego nie skorzystałem. Co mnie jenak wkur…, ja nie przeklinam, więc użyję słowa … denerwuje, to fakt iż teraz moje przyzwyczajenia do używania przycisku BackSpace muszą się zmienić.

Przed zmianami było tak, że jeśli przeglądałeś/aś sobie wyniki, to w razie czego można było się cofnąć do poprzednio przeglądanej strony za pomocą właśnie backspace’a. W tej chwili jest to nie możliwe, a to z tej prostej przyczyny, że wyniki są podawane w trybie „real time”, czyli nie musimy nawet nacisnąć przycisku wyszukaj, a google już nam próbuje coś pokazać. W rezultacie, ktoś w google uznał, że chcemy, by focus znajdował się cały czas na polu wyszukiwania. Wystarczy, że będziemy wpisywać sobie jakąś frazę, a cała reszta nas nie interesuje.

Ale… przy takim rozwiązaniu, jeśli naciśniesz backspace, to Twoje dotychczasowe wyniki wyszukiwania, zostaną zastąpione wynikami na frazę z jedną literką mniej. Czyli, jeśli szukasz sobie słowa „psikutas”, to w tym wypadku po naciśnięciu backspace, wyszukane zostanie nazwisko znane z filmu „Chłopaki nie płaczą”.

Odnośnie filmu, to taki mały cytat mi się przypomniał:

„Pan Jarosław Psikutas. [...] Widzisz Pan tam s na końcu? [...] Aha, czyli Psikutas bez s. ”

Ot, taki mały śmieszny cytat, ale jakże pasujący do moich problemów z backspacem. Pan Psikuta z pewnością się ucieszy.

 

I to tyle na dzisiaj. Już pewnie nic nie napisze, bo ranek się kończy (jest 16:35) i czas brać się za pracę.

Trzymajcie się ciepło i idźcie na spacer, bo ładna pogoda. Przynajmniej tak mi się wydaj, bo słońce świeci. Sam nie byłem „tam”, więc nie wiem. To „tam”, to jest ten dziwny świat na zewnątrz, którego odwiedzam co raz rzadziej. Za niedługo będzie to dla mnie jak wycieczka w nieznane.

Pozdrawiam

Michał Cieślak

 

ps. No i proszę, już pierwszy komentarz i od razu dostałem po uszach. Oczywiście wyszukiwanie dynamiczne można wyłączyć, ale jakoś nigdy nie zwróciłem na to uwagi. Po prawej stronie od przycisku szukaj, znajdziecie magiczny napis: „wyszukiwanie dynamiczne jest włączone”. Można go użyć do wyłączenia. Ale gdybym go wyłączył, to o czym bym Wam wtedy pisał. Musiałbym znaleźć jakieś inne tematy ;)

13. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Człowiek, Wirtualny Świat | Tagi: , , , | 4 komentarzy

A teraz o Bubble Spinner i pozycjonowaniu po raz trzeci

Tak sobie codziennie sprawdzam jak tam się ma nasz test odnośnie gry Bubble Spinner i tego, jak wysoko pojawia się ten blog w google. I dzisiaj, ku mojemu zdziwieniu, po wspisaniu Bubble Spinner w google, mój wpis znalazł się już na pozycji 18. Gdy dwa dni temu o tym pisałem, wpis z blogu był na pozycji około 45. Myślę, że to właśnie tamten wpis sprawił, że znów podnieśliśmy się w wynikach wyszukiwania. Dzisiejszy mój wpis również powinien pomóc, ponieważ kolejny raz linkuje do wpisu o grze z anchorem Bubble Spinner.

Pamiętajmy jednak, że to już jest tylko i wyłącznie linkowanie wewnętrzne. Jednak dzięki pingowaniu, moje wpisy są szybko odnajdywane przez google i przez to indeksowany jest kolejny link. Zastanwiam się, czy w ten sposób mógłym utrzymać tę pozycję. Gdybym tak codziennie napisał coś o tej grze, na tym właśnie blogu i podlinkował z każdego takiego wpisu, wpis o grze z odpowiednim achorem – to czy to wystarczy, aby pozycję utrzymać, nie mówiąc już o jej podniesieniu?

Czas pokażde. Ja z pewnością będę jeszcze raz na jakiś czas wypisywał różniaste rzeczy o grze Bubble Spinner, więc zobaczymy, czy efekty są wymierne. Może też być tak, że już za kilka dni lub tygodni, wylecimy poza pierwszą setkę wyników, albo jeszcze dalej. Nie ma się więc co podniecać ;)

Choć z drugiej strony, ta gra jest tak popularna, że konkurencja w wynikach jest ogromna. W tym momencie mój malutki blog i wpis o grze, jest wyżej, niż sama gra na takiej stronie … np. fotka.pl – która to z pewnością ma o wiele większą moc linków wewnętrznych, niż mój blog. Ale, jednocześnie, na fotce ta moc rozkłada się na ogromną ilość podstron. A na moim blogu skromniutko, bo wpis ten jest dopiero numerem 45.  A to oznacza, że magiczna liczba 44 pojawia się przy okazji poprzedniego wpisu… „a imię jego będzie czterdzieści i cztery” :)

13. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Pozycjonowanie, Wirtualny Świat | Tagi: , , , , , , , | Napisz komentarz

Jeszcze tyćkę i będzie poniżej miliona w rankingu Alexa.

Tak w zasadzie to nie wiem czy jest się z czego cieszyć, bo pamiętam czasy, kiedy to GRYzonie.pl były poniżej 100 000. Oj tak… były takie czasy, ale było to wtedy, kiedy na GRYzoniach ciągle działo się coś nowego; były to czasy kiedy o naszych grach mówiono w telewizji (Fakty TVN); były to czasy kiedy adres do strony pojawiał się w gazetach (Superexpress :),  Popcorn, Komputer Świat);były to czasy kiedy wymienialiśmy się linkami z wieloma stronami;były to czasy kiedy na słowo gry GRYzonie były na 12 pozycji… i nie chodzi o pozycję erotyczną.

W każdym bądź razie były to bardzo dobre czasy. W tej chwili mamy okres średniowiecza, a tamte czasy to było coś jakby oświecenie, ale w odwrotnej kolejności. Tak czy inaczej, w tamtych czasach gryzonie sięgały właśnie rankingu poniżej 100 000. Dziennie odwiedzało nas ponad 15 tysięcy unikalnych użytkowników, więc nie ma się co dziwić. W tej chwili jest to już tylko 2 – 3 tysiące. A może to wcale nie jest tylko, bo do tej pory na Gameonade nie mogę osiągnąć takiego wyniku. Owszem, był już dzień, gdzie weszło 3,5 tysiąca unikalnych użytkowników, ale tylko raz. Na dzień dzisiejszy gryzonie w rankingu alexa plasują się na 800 000 miejscu, co widać tutaj: http://www.alexa.com/siteinfo/gryzonie.pl

A Gameonade… no właśnie już prawie poniżej 1 mln. O czym też możecie się przekonać tutaj: http://www.alexa.com/siteinfo/gameonade.com

Co mnie jednak cieszy najbardziej, to fakt, że Gameonade ostatnio jest widziany w krajach takich jak USA czy GB, a to było właśnie zamiarem tworzenia strony anglojęzycznej. Mimo, iż bardzo cieszą mnie użytkownicy z Polski, bo mogę sobie z nimi pogadać na forum i nie muszę wysyłać nagród za granicę (co kosztuje znacznie więcej, niż wysłanie do Polski), to jednak wolałbym, by proporcje ilości użytkowników z Polski, a ilości użytkowników z zagranicy były inne, z korzyścią dla zagranicy. Bo taki właśnie jest cel Gameonade. Choć tak właściwie, to cieszy mnie każdy jeden użytkownik, nawet ten z Chin.

A dlaczego piszę, że nawet … przecież Chińczyk też człowiek. Napisałem tak dlatego, że niestety użytkownicy z Chin nie generują praktycznie wcale dochodu. Wynika to z bardzo niskiej stawki, którą płacą reklamodawcy za każde kliknięcie takiego użytkownika. Od jakiegoś czasu wskaźniki CPC się poprawiają dla Chin, ale mimo wszystko są one zdecydowanie niższe, niż np. dla użytkownika z USA.

Nie trudno to sobie wyobrazić i zrozumieć, jeśli weźmiemy pod uwagę CPC w każdym z tych krajów i pomnożymy przez wyświetlenia. Zakładając, że w takim systemie reklamy Mochi, użytkownik z USA ma eCPM (czyli koszt za tysiąc wyświetleń reklamy) na poziomie 0.9 do 1$ – a użytkownik z Chin od 0.01 do około 0.3 –  to łatwo policzyć następujące rzeczy:

1. Chiny: 1 milion wyświetleń reklamy da nam uśredniając około 150$

2. USA: 1 milion wyświetleń reklamy da nam około … 1000 $

Chyba już teraz rozumiecie o co chodzi. Użytkownik z Polski jest lepiej „opłacalny”, jeśli chodzi o reklamę, bo średnio wychodzi jakieś 0.3 $. Do niedawna użytkownicy z Chin generowali zyski na poziomie 0.01 albo i niżej, za każde tysiąc wyświetleń reklamy. W takich wypadkach, to dopiero gdy wszyscy mieszkańcy państwa środka wyświetlą grę, będzie z tego jakiś sensowny zyska dla developera. Ale o to raczej ciężko, skoro tylko lub aż około 300 mln Chińczyków ma dostęp do internetu. Ale to też się zmienia. Nie sprawdzałem ostatnio jak podają badania, ale tak było w zeszłym roku. W każdym bądź razie, użytkowników z Chin jest już więcej niż z USA.

I tak oto z tematu o rankingu Alexa, zrobił nam się temat o Chińczykach. No cóż, ciężko o tym nie mówic, skoro Chiny mają tak ogromny obecnie wpływ na naszą i na globalną gospodarkę. Trochę mnie to niepokoi i denerwuje, ale jednocześnie wiem, że każdy z nas korzysta z tego, że możemy kupować różniaste produkty tak tanio. A zatem, większość z nas daje ciche przyzwolenie na to, co się tam dzieje. Boję się tylko, że kiedy Chiny przestaną się rozwijać gospodarczo (czy to możliwe?), to będziemy mieć problem, bo co wtedy się stanie? Mnie przychodzi na myśl jedno… będzie wojna. Nic nie rośnie w nieskończoność i spokojne życie, jakim możemy się obecnie cieszyć w Polsce, też pewnie kiedyś się skończy. Oby jednak było to możliwie jak najpóźniej.

Pozdrawiam

Michał Cieślak

13. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Człowiek, Świat, Wirtualny Świat, Zarabianie | Tagi: , , , , , , | 1 Komentarz

Kongregate.com i zarabianie na grach flash

Zauważyłem w statystykach, że ktoś szukał informacji na temat zarabiania na Kongregate. Zapewne chodzi o to, by zarobić na publikacji gry flash. Jak być może niektórzy wiedzą, na Kongregate nie można dodawać gier z reklamami w środku. W zasadzie to zdanie nie jest całkiem prawdziwe, gdyż w przypadku reklam MochiAds, nie ma konieczności zmieniania czegokolwiek w grze. Mimo, iż reklamy są niedozwolone, to dzięki układowi pomiędzy Mochi a Kongregate, nie trzeba tych reklam usuwać ani też odfiltrowywać strony Kongregate.

Powyższe, ma duży plus  w przypadku, gdy nasza gra zostanie zaczerpnięta na inne strony, właśnie za pośrednictwem Kongregate. Chodzi o to, że często właściciele innych stron z grami, zaopatrują się w gry właśnie ze stron takich jak Kongregate czy też Newgrounds. W takim wypadku, gdyby nasza gra na Kongregate byłaby pozbawiona reklam, moglibyśmy mieć sytuację, w której właśnie ta wersja (od reklam wolna) rozpowszechniła by się w internecie. Co oczywiście miałoby znaczenie dla naszych dochodów.

Ta sama sytuacja dotyczy wszelkich innych stron, które oczekują od nas wersji pozbawionej reklam, a na której chcielibyśmy opublikować naszą grę – choćby ze względu na fakt promowania własnej witryny. Myślę, że najlepszym sposobem na rozwiązanie tego problemu, jest skrypt, który będzie sprawdzał, na jakiej witrynie znajduje się nasza gra. Oczywiście taki skrypt jest możliwy do obejścia. Ale zawsze jest to jakieś zabezpiecznie. Widywałem już subdomeny typu nitrome.com.4399.com – co ewidentnie ma na celu usunięcie tzw. site locka, czyli zabezpieczenia gry przed możliwością umieszczenia jej na innych stronach.

A zatem, blokowanie gry raczej się nie uda, można natomiast filtrować strony w taki sposób, by na tych, na których nam zależy, reklamy nie wyświetlały się – a na pozostałych owszem.

Skoro na Kongregate nasze rekalmy nie zadziałają, to w jaki sposób zarabiać tam pieniądze?

I tutaj właśnie jest czas na kilka słów wyjaśnienia. Kongregate ma swój własny program dzielenia się pieniędzmi z autorami gier. W rezultacie może okazać się, że zarobimy więcej, niż gdyby nasza gra posiadała reklamy Mochi. Wysokość wynagrodzenia jest ściśle powiązana z ilością odsłon naszej gry. Im bardziej będzie popularna nasza gra na Kongregate, tym większe pieniądze możemy zarobić. Ja osobiście nie mam szczęścia do posiadania popularnych gier, ale wiem, że warto taką posiadać.

Jak zrobić, by gra byla popularna, to już sprawa odrębna. Ważne jednak jest, by nasza gra pojawiła się na stronie głównej. By tak się stało, musi ona zwrócić uwagę moderatorów Kongregate, którzy decydują o tym, która gra ma się pojawić, a która nie. Przypuszczam, że jest to w większości powiązane z tym, jak wysoko dana gra została oceniona przez użytkowników w fazie „under judgement”. Z mojego doświadczenia wynika, że gry, które nie osiągną oceny na poziomie 4 i więcej, raczej nie mają szans na pojawienie się na głównej stronie. A różnica w ilości odsłon jest gigantyczna. Gra na stronie głównej osiągnie z pewnością kilkaset tysięcy wyświetleń. Natomiast gra, która tego zaszczytu nie dostąpi, może liczyć co najwyżej na kilka tysięcy. A zatem nasze dochody mogą wynieść kilka dolarów lub kilkaset – a w przypadku bardziej popularnych gier, nawet i więcej.

Nie trudno sobie wyobrazić, że gry, które zostały wyświetlone kilka milionów razy, przyniosły ich autorom nawet i kilka tysięcy dolarów. Weźmy przykładowo taki Bloons Tower Defense 4 – ta gra była wyświetlana 6 000 000 razy. Tak, 6 milionów razy i to tylko na samym Kongregate. O tym, ile zarobiła w sumie na wszystkich stronach, boję się nawet myśleć, bo nie będę mógł zasnąć. Sami zobaczcie: http://www.kongregate.com/games/Ninjakiwi/bloons-tower-defense-4. Ale ta ilość jest powiązana z oceną, która wynosi 4,45 – to jest w mojej opinii wartość bardzo wysoka. Z moich doświadczeń wynika, że za około 1000 wyświetleń możemy osiągnąć zysk na poziomie 1$. Łatwo więc policzyć, że przy takich samych parametrach, wspomniana gra mogła potencjalnie dać jej autorowi około … 6 000$!

Od czego jeszcze zależy wysokość dochodów?

Popularność gry, to jeden z najważniejszych czynników, decydujących od wysokości naszych zarobków. Ale jest jeszcze jedna sprawa, a dotyczy ona naszego procentowego udziału w tych zarobkach. Możemy osiągnąć 25% udziału, 35% lub nawet 50%.

25 procent udziału otrzymuje się niezależnie od wszystkiego. Wystarczy wgrać grę i już taka właśnie prowizja będzie naliczana na nasze konto. Aby osiągnąć 35% udziału, należy się troszkę więcej wysilić. Trzeba naszą grę zintegrować z systemem API Kongregate. Chodzi właściwie o dodanie tzw. statystyk do gry. Czyli np. przesyłania z gry do skryptów Kongregate zdobytego przez gracza wyniku. Ale, z moich doświadczeń wynika, że aby osiągnąć 35% udziału, należy przesyłać więcej, niż tylko jeden rodzaj statystyki.

Czyli same najlepsze wyniki nie są gwarancją wyższego udziału w zyskach. Dlatego warto wysłać jeszcze inne dane, jak np. osiągnęty przez użytkownika poziom, liczbe zabitych potworów, zdobyte udoskonalenia – czy cokolwiek w waszej grze nadaje się do wysłania. Istnieją statystyki, które mogą być wyświetlane w formie „leaderboards”, czyli na zasadzie listy najlepszych. Ale istnieją również takie, których użytkownicy nie zobaczą, ale które mogą zostać użyte do stworzenia odznak. Odznaki te, wyświetlają się na profilach użytkowników, którzy je zdobyli podczas grania w naszą grę.

Z odznakami jest jednak pewien problem. Nie możemy samodzielnie takich odznak wykonać. My jedynie przygotowujemy grę do generowania odpowiednich statystyk i wysyłania ich do API Kongregate. O tym, czy z tych danych powstaną odznaki, decyduje już zespół z Kongregate. I dlatego nie uda się wykorzystać odzna do tego, by grę zrobić ciekawszą. Najpierw gra musi zdobyć uznianie, a dopiero potem dostaje możliwość posiadania odznak.

Więcej o API Kongregate dowiecie się tutaj: http://www.kongregate.com/developer_center/docs/kongregate-api

Trzecią grupę udziałów w zarobkach stanowi udział w wysokości 50%. Ten jednak zarezerwowany jest tylko dla gier, które są przygotowane dla Kongregate na wyłączność. Jest to nic innego, jak fakt, iż Kongregate zostanie sponsorem naszej gry. A zatem, jeśli posiadacie już jakiegoś innego sponsora, to na tak wysoki udział raczej nie można liczyć. Trzeba jednak pamiętać, że Kongregate jest jednym z lepszych sposnorów, jacy istnieją na rynku. I z racji sponsorowania Waszej gry, wypłacą Wam ustalone wcześniej pieniądze, jak każdy inny sponsor. A to nie tylko nie przekreśla dalszych możliwości zarabiania z prowizji, ale wręcz je zwiększa, bo osiągamy większy udział.

Inne dochody z Kongregate.com?

Muszę być z Wami szczery. Jeśli gra nie zdobędzie dobrej oceny, to nie macie co liczyć na godziwy zarobek. Ale, jeśli zdobędzie, to oprócz udziału w dochodach, ma szansę wygrać nagrodę pieniężną w cyklicznych konkursach, które odbywają się na Kongregate.

I tak np. za pierwsze miejsce w danym tygodniu można otrzymać 250$ nagrody. Za pierwsze miejsce w danym miesiącu, nagroda wynosi już $1500.

Szczegółowo o konkursach napisane jest tutaj: http://www.kongregate.com/contests

Wartości nagród mogą się zmieniać, ale w chwili, gdy piszę ten artykuł wynoszą właśnie tyle. Dodam, że za zajęcie 9 miejsca w danym miesiącu wciąż można otrzymać 250$!

Jak zrobić, by gra była wysoko oceniona?

Być może nie jestem tutaj odpowiednią osobą, by na to pytanie udzielać odpowiedzi. Wynika to z faktu, że ani jedna moja gra nie została wyróżniona i nie zrobiła furory na Kongregate. Najwięcej udało mi się zarobić chyba 5$ z jednej gry, więc raczej malutko.

Najprościej na powyższe pytanie można odpowiedzieć: gra musi być grywalna, piękna i brzmieć świetnie. Ale nie jest to zasadą. Czasem są gry, które wydają się być średnie, a jednak zostają ocenione wysoko. Być może dlatego warto posiadać pomoc w postaci swoich znajomych i rodziny. Przecież każdy z nich może zarejestrować się na Kongregate i udzielać się oceniając również naszą twórczość. Oczywiście, nie namawiam tutaj na to, by ktoś głosował za każdym razem na 5 tylko dlatego, że to gra jego kolegi. Ale, z pewnością łatwiej będzie wypromować grę, jeśli kilka osób napisze pochlebne komentarze czy też da dobrą ocenę.

Czasami gra na to zasługuje, ale ktoś nie poświęca jej wystarczająco dużo czasu, by to docenić. Znajomi pomogą nam zwrócić uwagę pozostałych graczy na to, że być może jednak gra jest warta większej uwagi. A jeśli  posiadasz tylu znajomych, że możesz każdą grę wypromować, to ja sugeruję z tego korzystać. W końcu po ma się przyjaciół, by sobie na wzajem pomagać ;)

Gdyby ktoś z Was chciał ocenić moje gry (nie wszystkich jestem autorem, ale nazywam je moimi, bo mam prawa do ich publikowania), to proszę śmiało wejść na konto Gameonade na Kongregate.

Podsumowanie informacji o zarabianiu na Kongregate.

Jako developer uważam, że ominięcie Kongregate to duży błąd. Nawet, jeśli nasza gra nie stanie się super/hiper/mega popularna i nie zarobimy ogromnych sum pieniędzy, to mamy szansę na zdobycie wielu ciekawych opinii od użytkowników. Opinie te, mogą być przydatne zarówno w celu poprawy aktualnej wersji naszej gry, ale także można uwzględnić je, gdy będziemy produkowali kolejną część naszego dzieła.

Druga sprawa jest taka, że nasza gra może zostać pobrana z Kongregate i umieszczona na innych portalach. W ten sposób mamy szansę na dodatkowy zarobek z reklam w grze i możemy przyciągnąć kolejnych graczy na naszą witrynę (szczególnie, gdy jesteśmy sponsorami sami dla siebie).

A jeśli przy okazji uda się, że gra trafi na stronę główną, to możemy być pewni, że będzie to dla nas opłacalne.

Pozdrawiam

Michał Cieślak

ps. Polecam również przeczytanie wpisów: Zarabianie na grach flash i Zarabianie z Mochi .

12. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Gry, Wirtualny Świat, Zarabianie | Tagi: , , , , , , , | Napisz komentarz

Gra Ping pong i test z wyszukiwarkami

Dzisiaj wyjątkowo nie chodzi o ping a o ping pong. Dzisiejszy wpis będzie testem na to, jaki wpływ ma ten blog na pozycjonowanie naszych stron. W teorii powinien mieć niewielkie, gdyż zgodnie z teoriami spiskowymi wobec google, istnieje szereg czynników, które są sprawdzene nim dany link przekaże swą wartość. Chodzi np. o to czy strona należy do tego samego właściciela (whois). Istnieje rónież teoria, że jeśli używamy np. Google Analytics z jednego konta, na swoich stronach, to moc linków przekazywana pomiędzy nimi będzie słabsza – a to z tego powodu, że znów google uzna, iż to sam jeden właściciel się pozycjonuje. A przecież wyniki powinny być jak najbardziej naturalne.

Sama naturalność wyników budzi trochę sprzeciwu, bo przecież czym jest naturalny wynik i kto ma o tym zadecydować. Pozycjoner, który pozycjonuje swoją witrynę na frazę, która pasuje do wyszukiwanej treści, robi w gruncie rzeczy więcej dobrego, niż złego. Gorszy jest ten, który pozycjonuje się na frazy, które nie koniecznie mają zbyt wiele wspólnego – albo treść na stronie jest kiepskiej jakości i w rezultacie użytkownik nie otrzymuje rzeczywiście tego, czego szukał.

A teraz odnośnie gry. Chodzi o to, że w chwili obecnej gra Ping Pong, czy też angielska nazwa Paddle Ball (a tak przy okazji, gra ta jest produkcji polskiej), w chwili obecnej jest nie znajdywalna w google. Przynajmniej nie ta, która jest obecnie na gameonade. I tym wpisem spróbujemy sprawić, by na frazę gra Ping Pong pojawiła się wyżej. Czy to się uda – nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia, ale po ostatniej sprawie z Bubble Spinner, mam wrażenie, że powinno się udać. Nie wiem tylko na jakiej pozycji wyląduje gra na gameonade a na jakiej ten właśnie wpis. Należy zwracać uwagę, że nie chodzi mi o frazę „Ping Pong” a o frazę „gra ping pong”, a to jest tylko prawie to samo. A jak wiadomo „prawie” robi wielką różnicę :)

Myślę, że za kilka dni zobaczycie rezultat tego mini testu. Zaznaczam, że nie jest on robiony w sposób prawidłowy – jak na tego typu testy przystało. Na pozycje w google wpływa wiele czynników i może być tak, że akurat ktoś inny doda link do tej właśnie gry na Gameonade, albo zwyczajnie strona główna gameonade zyska na wartości i tę wartość przekaże podstronom. Nie mniej, w chwili obecnej nie ma tej gry w pierwszych 100 wynikach, a wpisu na bezsensie tym bardziej być nie może. Czy któreś z nich się pojawi, dowiecie się sprawdzając sami wyniki lub czytając moje wpisy na blogu za jakieś dwa do trzech tygodni. Choć sądzę, że efekt zobaczymy już po dwóch lub trzech dniach. Bo tak właśnie było z grą Bubble Spinner. W chwili obecnej wpis na Bezsens jest na pozycji 34 (w moich wynikach), a gra na Gameonade na 48.

 

A tak przy okazji to serdecznie polecam grę Paddle Ball. Jest to bardzo prosta gra, ale przyjemnie w nią pograć. Widać też, że użytkownicy ją lubią – a widać to po ilości zapisanych wyników i ilości zagrań, w stosunku do tego co „osiągnęły” inne gry. A zatem serdecznie polecam i gratuluję autorowi tak ogromnego sukcesu, z tak ekstremalnie prostą, ale jakże dobrze zrobioną grą. Ech… też bym tak chciał. Tę grę możecie spotkać nawet na Miniclip.com, a także wielu innych bardzo popularnych stronach. I niech to świadczy o jej sukcesie.

Pozdrawiam

Michał Cieślak

 

EDYCJA:

No i proszę. Pingowanie znów zadziałało. Kilka minut później i mój wpis już jest na 45 pozycji w google na frazę „gra ping pong”. Ciekawi mnie jak szybko z tej pozycji wyleci. Ale to już jest całkiem inna sprawa.

12. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Gry, Pozycjonowanie, Wirtualny Świat | Tagi: , , , , , , , , | Napisz komentarz

Śmieszna sprawa z pozycjonowaniem… Ping, ping i jeszcze raz ping.

Jak widać po mojej ostatniej aktywności również na blogu, ostatnio staram się spędzać sporo czasu na promowaniu i pozycjonowaniu moich stron. Ze szczególnym uwzględnieniem Gameonade. W związku z tym, prowadzę też kilka innych blogów o grach, ale są one napisane w języku angielskim i nie koniecznie chciałbym się nimi tutaj z Wami podzielić.

Chodzi jednak o to, że na ów blogach, wypisuję czasem różne dziwne rzeczy na temat gier – a zawsze w takim wpisie w jakiś posób przekazuję link do opisywanej gry. I w ten sposób właśnie próbowałem troszeczkę podnieść pozycję gameonade na frazę Bubble Spinner. Co się jednak okazało, mój prywatny blog ma obecnie większa „moc” w google, niż całe Gameonade. Przynajmniej tak właśnie jest w przypadku gry Bubble Spinner. Otóż, gdy wyszukacie tę grę w google, to wcześniej znajdziecie wpis na tym blogu o tej właśnie grze, niż tę grę umieszczoną na gameonade. Na dzień dzisiejszy różnica wynosi około 10 pozycji na korzyść Bezsensu. Jakkolwiek by to nie brzmiało.

Być może wpływ ma na to geolokalizacja, gdyż ja sprawdzam wyniki w polskim google, a promowałem grę w wynikach anglojęzycznych. Natomiast Bezsens jest bardziej „polski”, niż wspomniane gameonade. Z drugiej zaś strony, skoro do gry na gameonade prowadzi więcej linków – a o to rzeczywiście sam zadbałem – i to z odpowiednimi anchorami, to dlaczego nie jest wyżej w wynikach. Natomiast do bezsensowego wpisu o Bubble Spinner nie prowadzi żaden inny link, z żadnej innej strony.

To tyle, jeśli chodzi o założenia. Prawda jest jednak odrobinę inna. Otóż skrypt, jakim jest wordpress użyty do prowadzenia tego bloga, jest bardzo przyjemnym i dobrze wykonanym skryptem. I jako taki, ma wbudowany mechanizm pingowania wpisów, na odpowiednio przygotowanych do tego stronach, które to takie „pingi” przyjmują. Nie mylić z pingwinami.

I w rezultacie, być może to właśnie wpis na tym blogu, otrzymał większą ilość linków, niż wspomniana gra na Gameonade. Oczywiście, należy spodziewać się, że blog spadnie w wynikach, a gra na Gameonade utrzyma się znacznie dłużej. Ale to tylko moje przypuszczenie, które czas albo potwierdzi, albo wręcz odwrotnie.

Ja osobiście wolałbym zamienić obie te strony miejscami w google – ale cóż. Nie zawsze można sobie wybrać. W zasadzie powinienem się cieszyć, że w ogóle tam się pojawiły.

Reasumując… Jak widać na tym przykładzie, pingowanie jest bardzo przydatne, zwłaszcza jeśli chodzi o indeksowanie danego wpisu. A to, czy utrzyma się on w wynikach na dłużej, czy też nie – to już sprawa zupełnie odrębna. Ja, w każdym bądź razie, gorąco polecam WordPress’a, jako narzędzie dla blogera. I tym optymistycznym akcentem zakończę moje dzisiejsze wypociny.

Strzałeczka.

Michał Cieślak

 

ps. Mam teraz ustawione sprawdzanie pisowni na język angielski, więc możecie spodziewać się ciekawych błędów ortograficznych w moich wpisach. W razie czego informujcie natychmiast, co by jakieś dzieci tego nie zobaczyły ;) Zwłaszcza moje … w przyszłości.

11. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Pozycjonowanie, Wirtualny Świat | Tagi: , , , | 1 Komentarz

Jak dodać odpowiedź wideo na Youtube.com?

Ponieważ ostatnio jestem na czasie z youtube.com i w związku z tym zaistniała u mnie konieczność odkrywania jak najlepszych metod promowania moich „produkcji” wideo – to dowiedziałem się również w jaki sposób umieścić odpowiedź wideo do innego klipu.

Chodzi o to, że przy niektórych filmach możemy znaleźć inne filmy, które są tzw. odpowiedziami wideo w postaci filmów nakręconych przez innych użytkowników. Mam nadzieję, że zdanie poprzednie jest choć odrobinę zrozumiałe.

Aby dodać własną odpowiedź, najprostrzym sposobem jest użycie odpowiedniego linku. Wystarczy wpisać w pasku adresu przeglądarki internetowej ten adres: http://www.youtube.com/video_response_upload?v=XXXXXX i zamiast XXXXXX podać odpowiednie ID filmu, do którego chcemy dodać odpowiedź. Ten sposób dla mnie jest najszybszy i dlatego polecam.

Dlaczego warto dodawać odpowiedzi wideo?

A to już z tej prostej przyczyny, że dzięki temu mamy szansę, by naszą produkcję zobaczyło troszkę więcej osób, niż tylko te, które wpiszą w wyszukiwarkę odpowiednie tagi lub słowa. W ten sposób możemy przyciągnąć nowych oglądaczy do naszego kanału, a jedyne co musimy zrobić, to wybrać odpowiedni film, do którego nasz film będzie doskonałą odpowiedzią. I chyba ten ostatni punkt jest najtrudniejszy.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia taka, iż do niektórych filmów nie można umieszczać odpowiedzi, a do niektórych naszą odpowiedź musi zatwierdzić autor filmu, do którego chcemy dodać naszą odpowiedź. Ja osobiście najbardziej lubię, gdy nie muszę czekać na zatwierdzenie i moja odpowiedź jest natychmiast widoczna.

A czy efekty są tego warte?

W mojej opinii tak. Jako przykład podam Wam jeden z moich filmów dotyczący Szalonej Żaby. Kliknijcie na przycisk Show video statistics. Waszym oczom ukaże się mały wykres pokazujący źródła odwiedzin tegoż filmu. W chwili, gdy piszę ten artykuł, widać że produkcja pod tytułem Crazy Frog – Axel F przyprowadziła około 51 użytkowników. A to właśnie dzięki temu, że mój film pojawił się jako odpowiedź do znanej piosenki. Jest on pokrewny tematycznie, bo przecież oba dotyczą szalonej żaby. Z tym, że moja jest zielona… a tamta niebieska :)

Jak widać, odpowiedzi wideo to bardzo prosty, ale skuteczny sposób na promowanie swoich filmów. Niestety jeden film można dodać jako odpowiedź tylko do innego jednego filmu. Ale, jeśli go dobrze dobierzemy, to możemy oczekiwać ciekawych rezultatów. Spróbujcie sami i dajcie znać, czy zadziałało to dla Waszych produkcji i w jakim stopniu.

 

Pozdrawiam

Michał Cieślak

11. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Film, Społeczności, Wirtualny Świat | Tagi: , , , , , | 3 komentarzy

Jak dodać własny avatar na blogu – szczególnie w skrypcie wordpress.

Dzisiaj nastąpił ten dzień, w którym to zacząłem zastanawiać się, w jaki sposób dodać swój własny avatar do moich komentarzy. Przestało podobać mi się, że jako autor bloga odpowiadając na komentarz, jestem widziany z domyślnym avatarem.

Sprawa okazała się niezwykle prosta, ale spędziłem chwilę czasu czytając co i jak działa. W blogach typu wordpress można w prosty sposób włączyć wyświetlanie się tzw. gravatarów – czyli globalnych avatarów. Nazwa pochodzi z angielskiego, więc nie czepiajcie się, że moje rozwinięcie skrótu jest niepoprawne.

Od czego zacząć?

Przede wszystkim musicie włączyć obsługę avatarów w ustawieniach bloga. W tym celu należy wejść w Ustawienia->Dyskusja - tam znajdziecie punkt, który aktywuje awatary. Można tam również wybrać domyślny awatar dla osób, które nie posiadają swojego avatara. Nie wiem dlaczego, ale raz stosuję nazwę awatar, a raz avatar… mam nadzieję, że się nie obrazicie za to ;)

Dobrze, a zatem avatary włączone, ale gdzie ja mam wgrać swój własny avatar – przecież nie ma tam żadnego formularza do tego!

I tutaj właśnie z pomocą przychodzą gravatary. Wystarczy wejść tutaj: http://pl.gravatar.com/ (tak, jest w języku polskim). Tam, należy zarejestrować się używając tego adresu email, który został użyty jako Wasz adres na Waszym blogu. Gdy to już załatwicie, z pewnością znajdziecie miejsce, w którym należy wgrać swój obrazek.

Wszystko jest wyjątkowo proste i po jakimś czasie Wasz avatar pojawi się przy komentarzach na Waszym blogu. Co ciekawsze, dzięki temu, że jest to avatar globalny, pojawi się on również w komentarzach na wszystkich blogach, na których udzielaliście się w komentarzach używając tego samego adresu email. Jeśli zatem macie kilka blogów, to tym jednym ustawieniem można zmienić swój avatar na wszystkich blogach! Prawda, że piękne?

Piękne, pod warunkiem, że nie chcielibyście być anonimowi na pozostałych blogach. Ale przecież zawsze można wyłączyć wyświetlanie avatarów :)

A druga sprawa jest taka, że na stronie z gravatarami można wgrać większą ilość avatarów, więc będąc raz zarejestrowanym, można dodać kolejne adresy email, a do nich avatary. W rezultacie w tym jednym miejscu, możecie zarządzać swoim wyglądem na wszystkich blogach i innych miejscach, w których gravatary działają. Mnie osobiście bardzo się to podoba, a wyrazem tego niech będzie dzisiejszy wpis na blogu.

Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło, bo lato już tuż tuż!

Michał Cieślak

11. Kwiecień 2011 przez Michał Cieślak
Kategorie: Blog, Wirtualny Świat | Tagi: , , , | 1 Komentarz

← Starsze posty

Nowsze posty →

Visit Us On FacebookVisit Us On LinkedinVisit Us On TwitterVisit Us On Google PlusVisit Us On PinterestVisit Us On YoutubeCheck Our Feed